Kryzys

Codzienność
Bez względu na epokę, w której żyjemy, płeć, wykształcenie, posiadane nowoczesne gadżety czy grubość portfela, każdy z nas przeżywa chwile zwątpienia w życiu. Codziennie podejmujemy liczne decyzje i ponosimy ich konsekwencję. Począwszy od tych podstawowych, jak – w co się ubrać, co zjeść, po dużo bardziej skomplikowane – co mam robić w życiu, czy spotkałem odpowiedniego partnera, jak mam „to wszystko ogarnąć”. Niekiedy jest to przytłaczające i może prowadzić do kryzysu.

Kryzys wiele ma „imion”
Chcemy, czy nie, wkraczamy w metrykalną dorosłość po osiągnięciu 18 roku życia. Często najbliższe otoczenie ma wobec nas oczekiwania dotyczące wyboru kariery, założenia rodziny, posiadania potomstwa. Nie zawsze te oczekiwania pokrywają się z naszymi własnymi pragnieniami, marzeniami, zainteresowaniami. Szukamy własnej drogi w życiu. Żeby uniknąć niezadowolenia czy dezaprobaty bliskich wybieramy prawo zamiast architektury, lub rachunkowość i finanse w miejsce tańca i muzyki. Jednak po pewnym czasie okazuje się, że nie układa nam się tak jak byśmy tego oczekiwali, nie mamy serca do tego co robimy, narasta frustracja, rozczarowanie. Otoczenie dziwi się, czemu nie jesteśmy zadowoleni, czemu nie osiągnęliśmy sukcesu.

Związki. To odrębne i szerokie zagadnienie, i oczywiście potencjalne źródło kryzysu. Czemu na widok tego mężczyzny, czy tej kobiety zaczyna nam bić szybciej serce? Czy to czysta chemia? Jak to się dzieje, że początkowo związek układa się wspaniale a po pewnym czasie, że nie jesteśmy zadowoleni, uważamy, że nasze potrzeby nie są ważne dla partnera, jesteśmy znudzeni. Sami zaczynamy oglądać się za innymi osobami lub podejrzewamy o zdradę partnera, pojawia się przemoc fizyczną lub psychiczną ze strony partnera. Zaczynamy widzieć, że powtarzamy swoje błędy w kolejnych związkach. Mamy coraz mniejszą ochotę na spotkania, powrót do domu, rozważamy rozstanie. A jednak tkwimy dalej w związku, który nie jest satysfakcjonujący, oszukujemy się, że coś się zmieni, zwlekamy do czasu „jak dzieci dorosną”. Żyjemy obok siebie albo przeciwnie, codziennie wymieniamy uszczypliwości, okazujemy otwarcie swoje niezadowolenie, wrogość.

Samotność i brak stałego związku również mogą być przyczyną kryzysu – zwłaszcza po trzydziestce. Sytuację może pogorszyć ślub młodszego brata czy ciąża najbliższej przyjaciółki. Brak drugiej osoby i presję dotycząca założenia rodziny, odczuwają nie tylko kobiety, również mężczyźni, a powroty do pustego domu staja się coraz trudniejsze. W tej sytuacji tęsknota za bliskością, jak i niemożność znalezienia towarzystwa na wieczór, ponieważ „wszyscy znajomi” są w związkach, skłania do korzystania z reklamowanych portali dla „singli”. Takie znajomości rzadko stanowią podstawę stałego związku i zwykle są źródłem bardziej rozczarowania niż radości.

Stale dręczy człowieka pytanie „dlaczego nie mogę ułożyć sobie życia, czemu nie mam nikogo?”. Narasta frustracja, rozgoryczenie.

Dla niektórych priorytetem w życiu są pieniądze i dowartościowanie budowane w oparciu o status materialny. Ważne są zewnętrzne atrybuty pozycji społecznej: ubrania – najlepiej markowe, wakacje – tylko w kurorcie, ogromna dbałość o sylwetkę.

Takie osoby przykuwają spojrzenia, czasem są obiektem zazdrości, a tak naprawdę stale walczą o istnienie, bycie widzianym, panowanie nad sytuacją. Zwykle są poważne, nie często żartują, a już na pewno nie z siebie. Identyfikujesz się z tym opisem? Każdego dnia udowadniasz, ile jesteś wart? Denerwujesz się na samą myśl, że ktoś Cię lekceważy? Kryzys właściwie czeka na Ciebie. Wyobraź sobie sytuację, że ktoś zajeżdża Ci drogę samochodem, odpuścisz? A może wyjdziesz z samochodu, albo będziesz go gonić. To tylko przykład, by pokazać, że takie osoby są stale pod presją, w napięciu i o krok od kryzysu.

Pomogłaś już koleżance? Zadbałaś o lekarstwa dla teściowej? Wieczorem pilnujesz dziecka sąsiadów? Bliżsi i dalsi znajomi stale dzwonią do Ciebie byś im pomogła? Myślisz już o prezentach na gwiazdkę dla wszystkich choć jest dopiero wrzesień? Czujesz się stale zmęczona, przytłoczona, jednak zgadzasz się na kolejne przysługi. W pracy szef jest przyzwyczajony, że zawsze można na Ciebie liczyć, że nawet nieproszona zostaniesz dłużej? A kiedy Ty potrzebujesz wsparcia okazuje się, że nikt nie ma czasu, wszyscy są zajęci. Jednocześnie sama rezygnujesz z proszenia o pomoc, bo nie chcesz nikogo obarczać swoimi problemami. W skrytości ducha masz nadzieję, że jednak ktoś się domyśli, że sam przyjdzie Ci z pomocą. Jednak zostajesz sama. W sercu wzbiera żal, złość i powoli, powoli zalewa Cię „żółć”. Aż do wybuchu. Wtedy słowa są jak noże – ostre i raniące do głębi. Wszystkie pretensje wylewają się z Ciebie z impetem. Osoby wokół są zadziwione, co się z Tobą dzieje. Po wszystkim pozostaje wstyd i poczucie winy z powodu wybuchu, a te uczucia popychają do kolejnych poświęceń, wpadasz w błędne koło.

Szczęście. U każdego inne bodźce wywołują ten stan. Co jednak, jeśli masz wymarzony dom, rodzinę, w pracy odnosisz sukcesy, a jednak nie czujesz szczęścia. Stale chcesz być jeszcze lepszy, perfekcyjny, zajść dalej. Pracujesz po kilkanaście godzin dziennie, a otoczenie sugerować pracoholizm. Masz ponad 40 dni niewykorzystanego urlopu i brak czasu na wypoczynek. Nie wiesz, jak spędzać czas wolny, nudzisz się bez zajęcia. Wygórowane ambicje czy potrzeba zapewnienia odpowiedniego standardu życia nie dają satysfakcji. Powoli jest Cię coraz mniej w domu, a jak już jesteś, to za bardzo zmęczony, by móc się cieszyć tym co masz. Zaczynasz czuć się jak niewolnik swojego własnego życia. Nie cieszą Cię sukcesy ani pieniądze. Bliscy narzekają, że Cię nie ma. Zaczynasz wątpić w sens, tego co robisz.

A może jest jeszcze inaczej. Rano po imprezie niewiele pamiętasz? Znajomi mówią, jak się zachowywałeś? Eksperymentujesz z różnymi substancjami, by poczuć „odmienne stany świadomości”? Przegrałeś już trochę pieniędzy na zakładach w internecie albo w kasynie? Pożyczasz pieniądze, by się odegrać? Nie myślisz o teraźniejszości, o tym, że trzeba zrobić zakupy do domu, odebrać dziecko z przedszkola albo o urodzinach matki. W pracy nawarstwiają się problemy. Niezadowolenie współpracowników, szefa.

A może sam jesteś szefem i firma przestaje przynosić zysk? Mówisz sobie: „Jakoś to będzie, praca i pieniądze to nie wszystko, jeszcze tylko raz… Jeszcze tylko raz postawie pieniądze, jeszcze tylko raz zagram w tę grę, jeszcze tylko raz , raz, raz…”.

Jesteś w pułapce. Obiecujesz się zmienić a po każdej złamanej obietnicy automatycznie pojawia się myśl: „To już nie ma sensu, zacznę od jutra”. I tak w kółko. Kryzys. Możesz od niego uciekać albo stawić mu czoła.

Zdrada, strata bliskiej osoby, rozstanie mogą być przyczyną załamania równowagi wewnętrznej, tak, jak w sytuacji poronienia, choroby dziecka. Kryzys pojawia się niespodziewanie, nie przeczuwamy co może się wydarzyć. Pierwsze jest zaprzeczenie, mówisz: „nie wierzę w to … to nieprawda”. Przeżycia są bardzo intensywne i bolesne, mogą rodzić chęć wycofania się z relacji społecznych – „schowania się przed światem”. Unikasz ludzi, szereg czynności wykonujesz automatycznie, bezwiednie. Nie chcesz rozmawiać, drażni Cię otoczenie.

Naturalnie pojawiające się odczucia jak złość, żal, smutek, tęsknota powinny po pewnym czasie ustąpić. Co jeśli zamiast poprawy z każdym dniem jest gorzej, myśli stale wracają do wspomnień. Nie możesz sobie znaleźć miejsca, ukojenia tęsknoty, chodzisz z kąta w kąt. W nocy przewracasz się z boku na bok. W pracy nie możesz się skupić, powoli masz coraz mniejszą ochotę na kontakt z innymi ludźmi. Ogarnia Cię obojętność. Wycofujesz się trwale z życia. Jak długo tak będzie?

Dlaczego kryzys dopada właśnie mnie?
Psychika człowieka determinuje umiejętności radzenia sobie z codziennymi trudnościami, stresami, wydarzeniami traumatycznymi. Potocznie mówi się, ktoś ma „słabą psychikę” lub przeciwnie, „nerwy ze stali”. Poczucie własnej wartości, zdrowy egoizm, asertywność, odporność na krytykę, pewność siebie to tylko kilka z czynników wpływających na indywidualny sposób widzenia świata. Nasze uświadomione i nieuświadomione przekonania i doświadczenia życiowe mogą być przyczyną nadmiernej emocjonalności, przedwczesnego wyciągania wniosków, przewidywania czarnych scenariuszy czy obwiniania innych za swoje niepowodzenia. Porównywanie się do innych, łatwe uleganie nastrojom, tak zwane „nakręcanie się” powoduje, że zaczynamy działać pod wpływem emocji, ale bez ich zrozumienia. Brak umiejętności rozpoznania swoich potrzeb, zbytnie uogólnianie i zagłuszanie uczuć niekorzystnie przekłada się na odporność psychiczną. Czynnikiem stresowym wywołującym kryzys może być jedno wydarzenie lub ich kumulacja. Zwykle jako czynnik stresogenny postrzegamy przeżycia negatywne, nieprzyjemne, w rzeczywistości pozytywne wydarzenia też mogą być przyczyna kryzysu. Dla osób o mniejszej odporności psychicznej ślub budzi emocje o natężeniu porównywalnym do uczuć towarzyszących stracie bliskiej osoby, podobnie, jak w przypadku emocji pojawiających się w wyniku awansu i utraty pracy.

Jak wyjść z kryzysu?
Osobie w kryzysie potrzeba wsparcia, bliskości, towarzyszenia. Stopniowo intensywność emocji i ich negatywne zabarwienie powinno się zmniejszać. Wyjście z kryzysu kończy się powrotem do równowagi, adaptacją do nowej sytuacji.

Jeśli kryzysu przedłuża się, brak jest odpowiedniego wsparcia lub umiejętności samodzielnego poradzenia sobie z emocjami, warto pomyśleć o psychoterapii.

W sytuacjach podbramkowych, postrzeganych jako „bez wyjścia”, jak przykładowo opisane po krótce na wstępie, może pomóc dobry psychoterapeuta. Przedłużający się kryzys powoduje, że człowiek zaczyna czuć się bezsilny, przyparty do muru, uważa, że jego sytuacja jest bez wyjścia. Im emocji jest więcej, tym trudniej sobie z nimi poradzić, zaczynają nami rządzić. Coraz trudniej patrzeć na świat z dystansem.

Psychoterapeuta ma odpowiednią wiedzę dotyczącą sposobów radzenia sobie z kryzysem, może być wparciem, powiernikiem. Istotnym aspektem psychoterapii jest również uświadomienie i zmiana niekorzystnych stereotypów, zniekształceń poznawczych, sposobów reagowania emocjonalnego, celem wyjścia z kryzysu i uniknięcia powtórzenia doświadczeń kryzysu emocjonalnego.

Każdy z nas ma w sobie inteligencję emocjonalną, rodzaj intuicji, która pomaga dokonywać wyborów zgodnych z naszymi wartościami. Nie każdy potrafi jej słuchać. Dzięki psychoterapii można nauczyć się rozpoznawać sygnały ciała i umysłu, postępować zgodnie ze swoimi emocjonalnymi potrzebami, by w przyszłości uniknąć powtórzenia kryzysu.

Zamiast poszukiwać rozwiązań na własna rękę, czytać pseudoporady w internecie albo udowadniać, że „wszystko jest w porządku”, poprzez współpracę z doświadczonym specjalistą można przejść przez kryzys najmniej bezboleśnie, znaleźć ukojenie i powrócić do równowagi psychicznej.

PAMIETAJ – Kryzys jest formą doświadczania i jako taki może być również źródłem wiedzy o samym sobie, okazją do zweryfikowania przekonań. Jest początkiem zmiany, którą Ty sam możesz pokierować w odpowiednią stronę.